poniedziałek, 21 lutego 2011

Śmiech po naszemu



Kilku licealistom z Jastrzębia-Zdroju zebrało się na żarty. Żarty z Ojca Świętego, a zatem na rzecz w naszej części globu uważaną za przestępstwo najcięższego kalibru. Gdyby nie demokracja, która – nie wiedzieć czemu – rozpętała się niczym zaraza po całym współczesnym świecie, nastolatków niewątpliwie rozerwanoby końmi, a tak, niestety, konsekwencje mamy zbyt pobłażliwe.

Wszystkich chłopców natychmiast wydalono ze szkoły, a organy ścigania tylko półgębkiem wspominają o karze pozbawienia wolności, względnie karze grzywny za obrazę uczuć religijnych. Wydalenie było koniecznością – wszyscy winowajcy pobierali nauki w szkole uświęconej imieniem Jana Pawła II, gdzie nie ma miejsca dla podobnych degeneratów i urągających Chrystusowi moralnych relatywistów.

Dla utrwalenia tej niegodziwości w pamięci, przypomnieć warto szczegóły występku. Otóż, działając z niskich pobudek i kierując się sztubackim, niewyszukanym poczuciem humoru, przebrali się chłopcy za papieża i jego ochronę. W takich właśnie kostiumach udali się na ulice miasta, gdzie z eskortowanego przez „ochronę” samochodu „Ojciec Święty” pozdrawiał wiernych. Konsekwencje żartu pokazują nie tylko, dlaczego w naszym kraju nie było i nie będzie nigdy grupy na miarę Monty Pythona. To, co stało się potem, obnażyło przede wszystkim efekt zbyt namiętnego, a przez to bezmyślnego, przywiązania do symboli.

Ktoś, kto nie mieszka w Polsce, państwie – wbrew temu, co mówi jego Konstytucja – wyznaniowym, zapewne nie zrozumie, za co owych uczniów spotkała kara. Mieszkaniec innego kraju doszukiwałby się niezgodnego z przeznaczeniem korzystania z drogi publicznej (w końcu ochrona biegła po jezdni), niewłaściwej, bo stojącej, pozycji pasażera w samochodzie i wynikającej z tego niemożności użycia pasów bezpieczeństwa… Nic bardziej błędnego. Największe gromy spadły na głowy uczniów, gdyż śmiali się z papieża (nie wiadomo czy urzędującego, czy któregoś z poprzednich – w niezbadanym toku rozumowania przyjęto, że chodzi o Jana Pawła II).

Otóż w Polsce z Papieża żartować nie wolno. Papież (a mówiąc „Papież” myślimy przecież „Nasz Papież”) jest projekcją dobra i mądrości, z której słynie nasz Naród. Bo Papież z nadwyżką uzupełnia ubytek, jaki w samoocenie uczyniła Polakom niesprawiedliwa historia i zaściankowy charakter. To dlatego, gdy polski polityk chce ostatecznie zamknąć usta oponentowi, cytuje Papieża. To dlatego ma Papież w Polsce więcej pomników niż jest tu osób znających choćby jeden tytuł jego encykliki. I dlatego, gdy do Polski przyjeżdża Papież, choćby odwiedzał tylko dwa miasta i to tylko na chwilę, jak kraj długi i szeroki nie wolno – pod karą grzywny – kupić ani sprzedawać alkoholu. Papież to ojciec święty. Mądry i dobry cudotwórca. I jeśli Robert Kubica nie odzyska w stu procentach zdrowia po otrzymaniu papieskich relikwii, powinien zostać ekskomunikowany, jako heretyk i świętokradca.

Jakże właściwe naturze religii jest rozumowanie, że kto się śmieje, ten obraża, urąga i kala. Ale prawda zdaje się być inna, bliższa temu, w co wierzył Jorge z Burgos w „Imieniu Róży”. Oto ten, który się śmieje, jest tym samym, który kwestionuje, poddaje w wątpliwość, próbuje naruszyć fundamenty. Jorge uważał to za przyczynę grzechu, ale może jest inaczej? Co jeśli śmiech pozwala oswajać? Sprowadzać zbyt wydumane problemy czy niezrozumiałe racje do poziomu rzeczy codziennych, bliższych?

Oczywiste, że żart chłopców z Jastrzębia-Zdroju nie był najwyższych lotów - choć dla mnie prześwituje przezeń wspaniała, właściwa ludziom młodym, nieskrępowana kpina z wszystkiego, co hierarchiczne, z autorytetów wtłaczanych a priori, bez wiarygodnego i przekonującego wyjaśnienia dlaczego, na zasadzie Słowackiego, który był wielkim poetą. Owszem, nie były to wyżyny kreatywności, ale czego też spodziewać się po osiemnastolatkach? Mieli wystawić sztukę Ionesco? Wyreżyserować komedię dellarte? Zrobić o papieżu balet? Jak bardzo słaby w swych przekonaniach musi być człowiek, którego obraża niezbyt udany żart kilku uczniów?



W Arabii Saudyjskiej na karę śmierci przez powieszenie skazano młodocianych homoseksualistów przyłapanych na pocałunku. To skandal, ale tylko z uwagi na większy kaliber kary. Mechanizm jest przecież dokładnie taki sam: z zasad kultu drwić nie wolno, a o tym, co jest drwiną a co nie - decydują owego kultu wyznawcy.

Dlaczego wyznawcy, a nie przywódcy? Bo przywódcy swoje już zrobili. Stoją z boku i nie muszą się wypowiadać na tak błahy temat. Gospodarz, który raz nauczy psa jak pogonić intruza, już nigdy nie musi sam sięgać po kij, nie musi gonitwą fatygować zmęczonych kości.

Mam głęboką nadzieję, że chłopcy będą dochodzić swoich praw w sądzie, bo każdy sąd będzie musiał oddać im sprawiedliwość – przyznać, że nie wolno wyrzucać ucznia ze szkoły na trzy miesiące przed maturą tylko dlatego, że przebrał się za przywódcę kultu religijnego.






2 komentarze:

  1. Obraza uczuć religijnych ? I co z tego że ktoś poczuł się urażony ? Mnie też wiele rzeczy obraża. Na przykład wiara w niewidzialnego upiornego ojca w niebie według mnie jest obrazą dla ludzkiego rozumu. Obraża mnie pomysł że poprzez złożenie ofiary z ukrzyżowanego człowieka można zmyć odpowiedzialność za cudze grzechy (człowieka który był własnym ojcem i złożył w ofierze samego siebie dla samego siebie by przekonać siebie do anulowania dziedzicznego grzechu którym sam nas przeklął, o czym wiedział z góry bo wszak jest wszechwiedzący, i pomimo tego że o tym wiedział stworzył nas takimi a nie innymi). 3/4 ludzkości wierzy w innego niewidzialnego faceta w niebie. To nikogo nie obraża ? Ich też powinniśmy wydalić z NASZEJ planety, danej nam przez NASZEGO jedynego prawdziwego boga ?
    Co od intelektualnej spuścizny papieża, no cóż jestem przykładowym polakiem ... nie czytałem :P. Czekam na ekranizację. Obejrzę trailer. Może recenzje. Zakładam jednak iż gdyby obrać jego słowa z religijnej fikcji ukazała by się wizja idealnego społeczeństwa, pełnego miłości, dialogu, zrozumienie itd. Taaa do chwili gdy ktoś się z NAMI nie zgodzi, albo krzywo na NAS spojrzy. Wystarczy włączyć kanał informacyjny, obejrzeć wiadomości. Jesteśmy miłującym konflikty gatunkiem. konflikt nas ukształtował. Gdyby nie strach przed krzywdą lub chęć jej wyrządzania bylibyśmy dalej zbyt leniwi żeby zejść z drzewa, lub wyjść z przysłowiowej jaskini. Piękne słowa (domniemam) .. mało realne (a jakże).. and the war goes on...
    Wielu ludzi uważa że to między innymi dzięki papieżowi polska odzyskała niepodległość. Iż odegrał on rolę wspierając, pocieszając i dając nadzieję. No cóż moim zdaniem bohaterów było wielu, a papież odegrał rolę mobilizującą. Czy było by to możliwe bez papieża ? Uważam że tak. Myślę że można o tym dyskutować, można się spierać, i jest to raczej sprawa dla historyków niż teologów. Na pewno nie powinno się potępiać tych o odmiennym zdaniu. W Polsce ów kult poszedł za daleko, i dopóki żyją ludzie pamiętający tamte czasy (dla mnie będącymi historią na równi niemalże z czasami Mieszka I... i będącą dla mnie równie nieistotną) kontrowersje pozostaną. Natomiast jak już mówiłem uwielbiamy się dzielić, uwielbiamy konflikty. Gdy tylko nadarza się okazja chwytamy za widły i pochodnie, zwłaszcza gdy przeciwnik jest słabszy(kilku licealistów)... "Bo tak postąpił by Jezus". Obawiam się tylko że wraz z niechybną beatyfikacją święty człowiek stanie się świętą krową.
    Poza tym zdaje się że jest jeden bóg (jeden z wielu tysięcy...lol), który słucha modlitw, sprawia cuda ... więc cóż to za pomniejsze bóstwo ? Czyżby niczym starożytny faraon po śmierci papa stał się bogiem (no może mniejszym bożkiem), i teraz również i on może wysłuchiwać modłów, sprawiać cuda i uleczać ? (na pewno może przyjmować ofiary .. najlepiej owinięte w papierki :P)

    OdpowiedzUsuń
  2. Probujecie byc madrzy z tym blogiem?... To wam sie chyba slabo udaje. Jestescie znacznie bardziej ograniczeni, niz wam sie wydaje. Nic nie wiecie. Jeszcze zdacie sobie z tego sprawe... Pseudo oswieceni...

    OdpowiedzUsuń